Parzące słońce

Zaczęło mocno jesienić. Jesień kojarzy mi się bardziej z zakopaniem się pod kocem, niż kopaniem, by coś odkryć. A jednak to teraz, tej jesieni, jestem w kolejnym procesie drogi ku sobie. I chcę Cię do tego procesu zaprosić. Już wkrótce będę mogła z dumą prowadzić proces Drogi Bohaterki, jednak zanim uzyskam certyfikację, chcę już dzielić się z Wami tym, jak dotychczas pracowałam z kobietami.

Dziś chcę pokazać, ile dobra może dać nam pisanie swojej historii ciągle od nowa, korzystając z prostych pomocy rozwojowych, jakimi są inspirujące karty.

Wczesnym popołudniem wykonałam dużą pracę w moim procesie ceryfikacyjnym, ale czułam się niedomknięta. Napisałam więc wiersz, ale nadal czułam, że chcę czegoś. Sięgnęłam po zestaw kart, z którymi pracuję już od roku i wylosowałam jedną, dzięki której chciałam podsumować to, co się dokonuje i zobaczyć, jak mogę wyrazić to, co się dzieje w tych początkach jesieni we mnie. Moja karta poprowadziła mnie niesamowitą drogą!

 Zobaczyłam na niej słońce, które jest rozgrzane do czerwoności. Pamiętacie te gorące dni, gdy wstaje się rano od razu szukając ochłody? Poczułam to. Chciałam orzeźwienia, ustąpienia tępego bólu głowy, którego cholerne towarzystwo znoszę od dwóch dni, chciałam szklanki letniej wody, a dostałam letni koszmar :)

Po chwili jednak zauważyłam, że moje słońce jest niepełne i że to ja powycinałam z niego paseczki. Po kiego? Zamiast próbować się przed nim ochronić, ja przy nim majstruję...

I nagle poczułam spokój, który ogarnął mnie po uświadomieniu sobie, że wycinając ze słońca kilka pasków, odjęłam mu żaru. I że mogę te promienie umieścić tam, gdzie chcę i skierować ich ciepło tam, gdzie potrzeba ocieplenia.

Co jest teraz Waszym słońcem? Co Was parzy, oślepia? Co nie daje Wam odetchnąć?

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Życie na szpileczkach

Bezpieczna przestrzeń pisania