Roz-czarować
Rozczarowanie zakłada wcześniejsze zaczarowanie. Jeżeli wierzysz w przepiękną iluzję, która brutalnie pokazuje swoje prawdziwe oblicze, przeżyjesz szok, niedowierzanie, a może i nokaut. Deski i odliczanie.
Dlaczego więc dajemy się czarować? Wiedząc, że sposobem na uniknięcie rozczarowań byłoby po prostu patrzenie na życie takim, jakie jest?
Boimy się prawdy, stanięcia z nią twarzą w twarz i wytrzymanie intensywności jej wzroku. Po powierzchi, gładko alko i chropowato, ale na emocjach. Jedziemy.
Przystanięcie grozi zapadnięciem się, bo nie wierzymy, że umiemy postawić stopy tak, by nie ugrzęznąć, a jednak chwilę pozostać w miejscu.
A może rozczarowania są konieczne? Deiluzja musi się dokonywać jednak tylko tam, gdzie pozwoliliśmy wyobrażeniom zająć miejsce tego, co widzieliśmy. Pozostając w kontakcie ze sobą widzimy wszystkie odcienie i nie pozwalamy by poddanie się zaczarowaniu odrywało nas od rzeczywistości. Jesteśmy w oczarowaniu, ale jednocześnie widzimy tę całą biedę, małość, słabość. Nie przerzucamy niewiarygodnej odpowiedzialności za swoje szczęście na innych. Oni też się dają zaczarowywać. Mi, Tobie. I też spadają na ziemię, kiedy podcinamy im skrzydła, nie celowo, ale dlatego, że człowiek nie jest w stanie nauczyć drugiego latać. Szybujemy w snach, a w życiu, tym prawdzwym i wartym przeżycia możemy pokazywać, że nawet połamani możemy się uczyć nawzajem chodzenia na tyle prosto, żeby móc widzieć piękno chmur, nie wkładając w nie swojej głowy.
Komentarze
Prześlij komentarz