By kości zostały rzucone

 
A jeśli nie wiesz przed czym uciekasz? Albo w ogóle nie wiesz, że to robisz?
Bo przecież nie czujesz ani smutku, ani złości, ani w sumie niczego specjalnego. Nie jest źle, jest często wesoło i po prostu z dnia na dzień. Ale jesteś w ruchu, zadaniach, działaniu. Jeśli nie, wjeżdża jakiś zagłuszacz, który przecież niby nim nie jest. Jeden drink, jakieś większe picie co jakiś czas w weekend, gadanie przez telefon, esemesy, sprzątanie, bieganie, co tam chcesz. Może yt, może ig, może Netflix. Ale to moje, zwykłe życie! Moje wino, moja wóda, mój sport. Moja wina, moja ułuda, mój czort. To, co w elementach tworzy twoją codzienność może być trwaniem w tu i teraz, a może być ucieczką. Weź je do ręki, część po części i rzuć te kości po stole. Niech się drinki toczą na podłogę, sporty pod biurko, niech filmy wlecą pod łóżko. Nie można wyjąć? To odmów sobie tego elementu swojej układanki. Przez wieczór, dzień, tydzień. I zobacz, co przyjdzie. A może przylezie lub przypełznie. Wtedy zdziwisz się, jak bardzo daleko (nie) udało ci się uciec.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Życie na szpileczkach

Bezpieczna przestrzeń pisania