Głód


Ile by się nie napisalo, ciągle mi mało. Słowa, choć potężne, nie mają aż tyle sił, by wyrazić moje wszystko. Chyba moje wszystko jest po prostu ogromnie skomplikowane, wielopłaszczyznowe, ukryte pod i latające nad. Znacie to, prawda? Kiedy czujesz, że musisz tańczyć, żeby przemówić przez ciało. Rysować, żeby palce spróbowały pokazać to, co widzi trzecie oko. Szkicuję. Wyłaniają się inne światy. Cheetah wraca z gracją, obserwowana zza lwiej grzywy. Tańczę. Pojawia się nowa energia, jestem zmysłami, czuję.
Piszę, by zebrać to w tej formie, która jest mniej ulotna niż ruch, ale bardziej dosłowna niż kreska na papierze. Pisząc wchodzę w kontakt nie tylko z sobą. Dziękuję, że jesteście.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Życie na szpileczkach

Bezpieczna przestrzeń pisania